04 maja 2012

Chrystus zmartwychwstał... i co z tego?



            Ten tytuł może brzmi nieco prowokacyjnie, ale trzeba mieć odwagę postawić sobie pytanie o to, co znaczy dla nas zmartwychwstanie Jezusa.
            Może ktoś powiedzieć: „Jakiś Jezus powstał z martwych prawie dwa tysiące lat temu, ale jakie to ma znaczenie dla mnie, skoro choruje moja córka, umarł mój mąż, nie mogę znaleźć pracy itd. Dlaczego mam się cieszyć ze świąt wielkanocnych? Ot, „święta, święta i po świętach””. Oczywiście, my, dobrzy katolicy tak nie powiemy, ale czasem i z tą naszą wielkanocną radością jest coś nie tak. Jakoś nie zawsze umiemy dać świadectwo nadziei, którą nosimy w sobie. Dlatego może warto sobie zadać to pytanie i zastanowić się, co znaczy dla nas zmartwychwstanie Jezusa.
            Mówimy, że Jezus zwyciężył śmierć, grzech i szatana, a jednak ludzie umierają, grzeszą, doświadczają pokus złego. Na czym więc polega zwycięstwo tych, którzy są uczniami Jezusa? Pozornie nic nie zmieniło się w świecie po zmartwychwstaniu. Dalej istnieje cierpienie, Jezus nie poskromił swoich wrogów, Kościół cierpi z powodu prześladowań i własnej grzeszności. A jednak coś jest inaczej.
            W przestrzeni twojego życia, z jego radościami i smutkami, z cierpieniem i nieuniknioną śmiercią, staje Jezus i mówi: „Pokój wam”. „Oto jestem z wami, aż do skończenia świata”. Nie jesteś sam. Jest obok Ktoś, kto jak zapaśnik zmierzył się każdym rodzajem cierpienia (fizycznym, psychicznym, duchowym) jakie można spotkać w życiu i wyszedł z tej walki zwycięsko. I ten Ktoś jest Twoim obrońcą.
            Jezus jest obrońcą, choć nie chroni nas przed trudem życia jak nadopiekuńcza matka. Daje nam coś więcej niż komfort: usuwa lęk i nadaje sens wszystkim, nawet najtrudniejszym doświadczeniom. Chronić kogoś przed trudnościami, to jednak trzymać go w przekonaniu: „wokół jest niebezpiecznie, a ty jesteś słaby”. To nie daje pełnej swobody. Jezus usuwa lęk, pokazując, że nawet cierpienie może prowadzić do szczęścia, nawet śmierć może prowadzić do życia. Nic nie jest ostatecznie tragiczne i bezsensowne. Uwierzyć w zmartwychwstanie to uwierzyć, że wszystko prowadzi do dobra, bo Bóg jest dobry i zwyciężył w Chrystusie. Właśnie taka wiara przenosi góry, bo siła rodzi się z nadziei.
            Jeśli ktoś szuka innego zbawienia, to może doświadczyć rozczarowania. Jezus nie dał nam czarodziejskiej różdżki do usuwania trudności, ale pokazał nam sens tych trudów i to, że wszystko skończy się dobrze, bo ten koniec to … szczęście bez końca.
 Celem Jezusa nie było stworzenie raju na ziemi, lecz takie przemienienie/zbawienie człowieka, by już tu na ziemi przez wiarę, a kiedyś w wieczności w pełni,  mógł przeżywać głęboki sens swojego życia i wolny od lęku mógł kochać, bo w tym jest nasze szczęście.