26 września 2008

Zaproszenie do modlitwy

Kochani, przekazujemy zaproszenie do ogólnoświatowej modlitwy w intencji ochrony życia dzieci poczętych. Modlitwa ma moc przezwyciężyć przemoc ducha śmierci. Czasem w obliczu ogromu zła tracimy nadzieję na zwycięstwo dobra. Ale to nie jest prawda, że zło ma ostatnie słowo. Wszystko zależy od naszej wiary i nadziei. Jeśli z pewnością w sercu i za zaufaniem staniemy do tej modlitwy, może ona poruszyć ludzkie sumienia. Zły boi się naszej nadziei!

ZAPRASZAMY

Pierwsza Światowa Modlitwa Różańcowa w intencji Nienarodzonych Dzieci planowana jest na sobotę, 18-stego października 2008 roku. Wszyscy uczestniczący w tej modlitwie odmówią Różaniec o godz. 9-tej rano w intencji: Zaprzestania zabijania nienarodzonych dzieci metodami chirurgicznymi i nie-chirurgicznymi. 

Ponieważ różaniec będzie odmawiany o godz. 9-tej rano czasu lokalnego, to poprzez istnienie wielu stref czasowych, pozwoli to na utworzenie nieprzerwanej fali modlitwy różańcowej, która, podczas 24 godzin, kilkakrotnie obejdzie kulę ziemską. 

Ta pierwsza światowa modlitwa jest zorganizowana przez Stowarzyszenie pod wezwaniem Świętego Michała Archanioła  www.SaintMichaelTheArchangelOrganization.org  
P.O. Box 41257; Memphis, Tennessee 38174; United States of America

25 września 2008

Zatrzymać pochód śmierci...

Witamy! Właśnie wróciliśmy z weekendowych rekolekcji, które razem ze wspólnotą "Natanael" przeżywaliśmy w Siedlcu k/Krzeszowic. Rekolekcje jak łatwo się domyślić były o ... nadziei.

W dzisiejszym SWS medytacja o młodzieńcu z Nain. Tylko taka nadzieja, którą można przeciwstawić rozpaczy śmierci jest prawdziwą. Chciejmy w tym fragmencie Ewangelii spotkać żywego Jezusa - Zwycięzcę śmierci i naszą Nadzieję.

MŁODZIENIEC Z NAIN

Jezus przyszedł na ziemię, żeby zmierzyć się ze złem, które przez grzech człowieka weszło na świat. Przyszedł zwyciężyć grzech, śmierć i szatana. Całe Jego życie było wypełnieniem tej misji, której szczytem było zwycięstwo na Krzyżu, objawione w Zmartwychwstaniu.

Przypatrzmy się jednemu epizodowi tej walki, opisanemu w Ewangelii św. Łukasza w rozdziale 7 (Łk 7,11-16).

„Wkrótce potem udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego - jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta” 
(ww.11-12). 

Zobaczmy jak naprzeciw sobie idą dwa „tłumy”. Pierwszy z nich to tłum towarzyszący wdowie. Jest ona pogrążona w rozpaczy. Straciła męża, a teraz także jedynego syna. Jej życie legło w gruzach i nie ma już dla niej żadnej przyszłości. Idzie ku cmentarzowi. Ku śmierci. Ku beznadziei. Razem z nią idą ci, którzy także zmierzają na cmentarz  - symbol śmierci, końca, rozpaczy.

Jednak naprzeciw nim idzie inny tłum. Towarzyszy on Jezusowi i zmierza dokładnie w przeciwnym kierunku niż kondukt. Są tam Jego uczniowie, a więc ci, którzy uwierzyli, że Jezus jest Panem oraz tłum, którzy ma nadzieję doznać od Jezusa uzdrowienia i dlatego za Nim idzie. 
Te dwa tłumu nacierają na siebie jak dwa wojska. Spotykają się, zatrzymując się nawzajem w dążeniu do swego celu. Jakby Jezus ze swymi uczniami chciał powstrzymać pochód śmierci.

„Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: Nie płacz!” (w.13). 

Pierwszą rzeczą jaką Jezus czyni, by przezwyciężyć przemoc śmierci i rozpaczy, to pochyla się na rozpaczą wdowy. Ona już nie jest sama w tym, co przeżywa. Jezus współczuje jej i bierze razem z nią na siebie ciężar rozpaczy. Ale w ten sposób nie można zatrzymać pochodu śmierci. Kondukt ciągle zmierza ku swemu celowi. 

W końcu dochodzi do radykalnej konfrontacji Jezusa ze śmiercią:
 
„Potem przystąpił, dotknął się mar - a ci, którzy je nieśli, stanęli” (w.14). 

Jezus dotyka noszy, na których niesiono zmarłego. To było szokujące. Według Izraelitów ten, kto dotknął zmarłego lub jego mar stawał się nieczysty wobec Boga. Tak jakby „zarażał” się śmiercią, która jest wroga Bogu. Właśnie w tej chwili kondukt definitywnie się zatrzymał. Jezus nie tylko nie został „zarażony” złem śmierci, ale ją zatrzymał. 

„rzekł: Młodzieńcze, tobie mówię wstań! Zmarły 
usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce” (ww.14-15). 

Jezus zwyciężył! I to nie tylko wtedy raz. Definitywnie zwyciężył śmierć na krzyżu. Moją śmierć i Twoją oraz śmierć naszych bliskich. Tu chodzi o coś więcej niż tylko o powrót na krótko do życia. Wskrzeszenie było znakiem o wiele głębszego zwycięstwa nad rozpaczą śmierci. To przełamanie przemocy śmierci. Ona już nie jest końcem. Jezus ma nad nią moc i poprzez nią przeprowadza do pełni życia. 

To nie śmierć ma nad Tobą nad Twoimi bliskimi władzę. Jesteśmy w rękach dobrego Boga, który walczył o nas z szatanem i wytrącił mu z rąk oręż, który sami daliśmy mu w ręce przez nasz grzech. 

Nie miejmy pretensji do Boga, gdy ktoś umiera. To zły adres. Bóg jest tym, który walczy o nas ludzi, którzy przez grzech wpuściliśmy śmierć na świat. I On zwycięża, bo z bramy rozpaczy jaką była śmierć, uczynił bramę życia. I my także możemy uczestniczyć w Jego zwycięstwie. Amen

„A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: 
Wielki prorok powstał wśród nas, 
i Bóg łaskawie nawiedził lud swój” (w.16)

22 września 2008

Rekolekcje w Siedlcu

Oto zdjęcia z rekolekcji w Sedlcu

11 września 2008

Nadzieja

Otwieramy nowy temat w Słowie w sieci poświęcony nadziei. Wszyscy jej potrzebujemy :-)
Zachęcamy do lektury encykliki Benedykta XVI o nadziei (można znaleźć tekst w internecie przez wyszukiwarkę) oraz do dzielenie się swoimi refleksjami na ten temat.
 
Chcemy także modlić się o wzrost nadziei w życiu każdego z nas. Wiecie dobrze, że celem SWS nie jest tylko wiedza teologiczna, ale doświadczenie wiary, czyli przyjęcie łaski. Nasze teksty nie mają "uwodzić mądrością", jak mówi Paweł, ale ufamy w wierze, że ukażą "ducha i moc" (por. 1 Kor 2,4). A to zależy od wiary i otwartości naszych serc. Dlatego wchodzimy w ten temat z wiarą, że Bóg przygotował nam tu łaskę. Łaskę umocnienia nadziei. Niech się tak stanie. Amen



„W Jego imieniu narody nadzieje pokładać będą” Mt 12, 21

Człowiek nie potrafi żyć pozbawiony nadziei. Ta zaś w życiu każdego z nas ma wiele imion i postaci. Znamy uczucie radości, kiedy spełnia się nasz nadzieja czy realizują nasz oczekiwania, ale nie obcy, a może częściej znany, jest nam gorzki smak rozczarowań, gdy nadzieja okazała się złudna. 

Świat na tysiące sposobów próbuje nam wskazać źródła pewnego szczęścia:  pieniądze, sława, zaszczyty, władza, wiedza, uroda, zdrowie, dobra materialne. Wszystko to, przy podmuchu lżejszego lub silniejszego „huraganu”, może w ciągu kilku sekund zupełnie się rozpaść. Ludzkie wsparcie także czasem zawodzi. Iluż już było tych, którzy rozbudzili w nas nadzieję, a potem zostawili z poczuciem oszukania i wyprowadzenia w pole?

Skoro jednak nadzieja jest nam potrzebna jak promienie słońca, to w czym lub w kim mamy ją pokładać, by była trwała i pewna, by nie zgasiły jej ani wichry, ani burze, ani żadne doświadczenia życiowe? Psalmista woła:  
Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku
Lepiej się uciec do Pana 
Niżeli zaufać książętom. 
Ps118, 8-9

Jedni ufają rydwanom, drudzy koniom
A nasz siła w imieniu Pana, Boga naszego.
Tamci się zachwiali i upadli,
A my stoimy i trwamy.
Ps 20, 8-9

Pismo Święte wskazuje tylko Jedną Osobę: 
JEZUSA CHRYSTUSA.

To „w Jego imieniu narody nadzieje pokładać będą”. Jest On - jak pisał Jan Paweł II- Jedynym źródłem nadziei dla wszystkich. Bóg przyszedł do nas w Jezusie, by przywrócić nam nadzieję. Życie Jezusa, Jego nauczanie, a przede wszystkim śmierć i zmartwychwstanie, przez które zostali pokonani najwięksi wrogowie ludzkiej nadziei: zło, grzech i śmierć, pozwala człowiekowi na nowo odnaleźć nadzieję.

Jezu Chryste, pośród zmagań codzienności, 
pośród rozczarowań i zawodów- Ty 
i tylko Ty możesz przywrócić mi nadzieję 
i nadać sens mojemu życiu.
Jezu ufam Tobie.
Amen




05 września 2008

Po Rekolekcjach

Kochani, wakacje nieodwołalnie się kończą, ale ma to swoją dobrą stronę (ponoć wszystko ma swoją dobrą stronę), że rusza po przerwie Słowo w sieci. Dziś małe "dożynki" z czasu rekolekcji "Z ciemności do przedziwnego światła".

Podczas tych 8 dni za łaską Pana odrzucaliśmy ciemność naszych grzechów, a także ciemność zranień, które trzymają nas w mroku smutku i cierpienia. Światłośc Prawdziwa, którą jest Jezus Chrystus wyganiała te ciemności, jakże skutecznie!

Dziś świadectwo tego pięknego działania łaski.
Pozdrawiamy.
ekipa SWS

PS. Od tego roku, tekst SŁOWA będzie dostępny także bezpośrednio na stronie Bloga

Świadectwo Kasi

Nie spodziewałam się tego co się stało na tych rekolekcjach w moim życiu, w moim duchowym życiu. Zawsze myślałam że już jest wszystko po układane na swoim miejscu, niestety okazało się, że jest tylko przykryte, schowane na dnie mojej duszy.

Ale od początku. W dzieciństwie byłam zgwałcona przez wujka i przez wiele lat byłam z tym sama, zamknęłam się w sobie co sprawiło, że stałam się odludkiem można nawet powiedzieć dziwakiem. Dopiero po kilku latach odważyłam się komuś o tym powiedzieć. Później rozmawiałam o tym już z wieloma ludźmi i był ksiądz, siostra zakonna, a nawet psycholog. Ale i tak złość i gniew narastały. Ktoś powiedział: „oddaj to Bogu” i oddałam, ale później Mu to zabrałam i tak wiele razy.

Aż trafiłam na rekolekcje do Kunic i dopiero tam Bóg otworzył mi oczy mojej duszy. Zobaczyłam, że sama siebie męczę. Bóg chce mi pomoc, a ja nie daje mu szans. Poprzez konferencje, rozmowy Bóg pokazywał mi jaką droga mam pójść, co robić, żeby się od Niego nie odwrócić. Jezus pokazał mi, że Mu na mnie zależy. Na tych rekolekcjach oddałam Jezusowi wszystkie swoje zranienia i pozwoliłam Mu, aby je leczył.

Boże dzięki Ci za tych wszystkich ludzi, za to wszystko, co dokonałeś w moim życiu w tym czasie rekolekcji. Chwała Ci Panie….

Kasia l. 24