19 kwietnia 2012

Nie możemy nie głosić...

„Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział” (J 20, 18)

„W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba”. (Łk 24, 35)

„Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami.” (Dz 2, 32)

Spotkanie ze zmartwychwstałym Panem i doświadczenie, że On żyje jest siłą, która sprawia, że nie można milczeć na ten temat. Maria Magdalena, uczniowie z Emaus, św. Piotr po spotkaniu z Jezusem dzielą się tą radosną i niesamowitą nowiną. Poruszeni do głębi nie mogą o tym nie świadczyć. Nie ma ważniejszej prawdy w chrześcijaństwie do przekazania jak ta, że Jezus Chrystus zmartwychwstał i żyje!

Okres wielkanocny to uprzywilejowany, szczególny czas, kiedy nie tylko w murach kościoła ma być ogłaszane zmartwychwstanie. Nie wystarczy, by odbyła się procesja rezurekcyjna. Trzeba się podzielić tą wiadomością z innymi: z najbliższymi, z tymi, którzy przeżywają trudne momenty życia, z tymi, którzy stracili nadzieję, z tymi którzy nie wierzą…

Czy fakt Jezusowego zmartwychwstania jest tematem naszych rozmów przyjacielskich, podczas posiłków rodzinnych itp.? ”Bo my nie możemy nie głosić tego, cośmy widzieli i słyszeli” (Dz 4,20).

Jezu zmartwychwstały, daj mi doświadczyć Twojej żywej obecności. Niech rozproszą się w moim sercu i umyśle wszystkie mroki niewiary w Twoje zmartwychwstanie. Uczyń mnie radosnym świadkiem Twojego zwycięstwa wobec moich sióstr i braci. Amen

07 kwietnia 2012

Życzenia



Ustąpcie od nas smutki i trosk fale,
gdy Pan Zbawiciel triumfuje w chwale:
Ojcu swojemu już uczynił zadość,
nam niesie radość. Alleluja!


Niech te święta będą dla nas wszystkich przełomem,
w tym co jest naszą walką o nową jakość życia, jaką daje Jezusa.
On uwalnia nas od wszystkich grzechu i jego skutków.
Niech będą pełne szczerej radości i śmiechu.
Nasz Zbawiciel chce dać nam radość.
Chrystus Zmartwychwstał!

ALLELUJA!

Ekipa SWS

S. Bogna ZDCh, Mariola, Ks. Piotr i Romek SJ


04 kwietnia 2012

Żal

„I w tej chwili kogut zapiał. Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.” (Mt 26,74-75)

Gdy Jezus został schwytany, wszyscy jego uczniowie uciekli. Można powiedzieć, że wszyscy zawiedli. Judasz wydał Go, Piotr się Go zaparł, reszta uciekła i tylko Jan był pod krzyżem. My, uczniowie Jezusa dziś także mamy chwile swoich większych i mniejszych zdrad Mistrza. I wydaje się, że nie jest to najgorsze, co może nam się przydarzyć. Jezus przed męką zapowiada Piotrowi, że go wyda. Jakby godzi się z tym, że „gdzie On idzie, Piotr teraz iść nie może, ale kiedyś pójdzie” (J 13,36). Najważniejsze jest to, co robi uczeń Jezusa po upadku. Nasza reakcja na własny grzech jest miarą naszej wiary w Jezusa.

Piotr „wspomniał na słowo Jezusa” i „gorzko zapłakał”. Ma w pamięci Twarz Jezusa, który wiedział już wcześniej o jego zdradzie i … dalej go kochał, nie odmawiał swojej przyjaźni, siedział z nim przy jednym stole, dzielił Chleb. Piotr płacze, bo zranił Jezusa, ale równocześnie doświadcza tego, że jest przez tego zranionego Jezusa nadal kochany! Oto istota skruchy i żalu za grzechy chrześcijanina.

Dlaczego o tym piszę? Bo istnieje też inny żal. Żal niechrześcijański, a nawet diabelski, który próbuje niszczyć człowieka pod pozorem żalu za grzechy. To żal, który zrodził się w duszy Judasza. Judasz także uświadomił sobie, że zrobił źle. Mówi: „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną.” (Mt 27,4). Ale nie pamięta Twarzy Jezusa, który z miłością zwracał się do niego w Wieczerniku. Rozpacz przysłoniła mu wspomnienia dobroci Jezusa i zabrała nadzieję na przebaczenie. Judasz widzi tylko jedno wyjście: ukarać samego siebie. Zły żal to niezadowolenie z siebie, owoc zawiedzonych ambicji, że nie jest się takim, jakim by się chciało.

Czasem zdradzamy Jezusa. To prawda. Ale najważniejsze jest to, czy po grzechu pamiętamy o tym, ż On nas nadal kocha. Wtedy możemy uznać swój grzech. I możemy zapłakać bezradnie, bo jest Ktoś, kto może nam pomóc, kto przebacza, podnosi, uzdrawia. To przecież po to Jezus umarł na krzyżu. „Nie przyszedł szukać sprawiedliwych, ale grzeszników, bo nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci którzy źle się mają” (por. Mk 2,17).