21 listopada 2009

Prawda, która przwraca wolność

1J 3,1-3

„Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec:
zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi:
i rzeczywiście nimi jesteśmy.”

To najgłębsza prawda o nas samych, o tym kim naprawdę jesteśmy. Kiedy Bóg nazywa nas swoimi dziećmi, to jest to fakt, którego nic nie może zmienić. Największy grzech nie jest w stanie tej prawdy o mnie zakwestionować.

„Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.”

Ci, którzy podważają miłość Boga do nas, nie znają Go. Czasem nawet my sami nie dowierzamy, że Bóg nas kocha, szczególnie gdy upadamy, grzeszymy. Doświadczamy wtedy bolesnej prawdy o naszej kondycji. Rzeczywiście, to może boleć, i jeśli się na tym zatrzymamy, może prowadzić do rozpaczy. To tylko część prawdy o naszym grzechu.

Bo cała prawda jest taka: owszem jestem grzeszny, ale pomimo moich grzechów Bóg kocha mnie niezmiennie. Jestem grzeszny, ale właśnie taki zostałem umiłowany przez Boga. Jego miłość mnie zbawia i czyni Jego dzieckiem. Dopiero w tym jest pełnia prawdy o moim grzechu. Zobacz jak wielka to miłość!

„Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy.
Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.”

Bóg chce przebaczyć mi mój grzech. Pragnie okazać mi miłosierdzie. On nie potrzebuje mojej świętości, by mnie kochać. Nie czeka, aż stanę się doskonałym, by wejść ze mną w głęboką i intymną relację. On swoją miłością wyzwala mnie od panowania we mnie grzechu. Nie dokona się to jednak bez mojego stanięcia w prawdzie, bez przyznania się, że potrzebuję Jego miłosierdzia. To właśnie nieustanne przyjmowanie Jego przebaczenia, pokładanie w Nim całej Nadziei czyni mnie świętym.

„Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję,
uświęca się podobnie jak On jest święty.”

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dwa lata temu na rekolekcjach głęboko przeżyłam tę prawdę, że Bóg jest kochającym Ojcem - kochającym zawsze, bezwarunkowo.Przyjęłam tę prawdę nie rozumem, ale sercem. Bo czymś innym jest wiedza, a czymś zupełnie innym przeżycie czegoś. To doświadczenie zmieniło wiele w moim życiu. Właściwie pomogło mi wrócić do życia, tak jakbym na nowo się narodziła.

Anonimowy pisze...

Też jestem po rekolekcjach ignacjańskich (II tygodnie). Były one bardzo ważne w moim życiu - pozwoliły mi inaczej spojrzeć na siebie, zmieniły mój obraz Boga. Jednak od jakiegoś czasu czuję , że oddalam się od Boga, nie potrafię się modlić, ogarnia mnie rozpacz i zwątpienie.