06 grudnia 2008

Ojciec wie czego nam potrzeba...

Dziś kolejny tekst o ufności. Zapraszamy do przeczytania i refleksji nad Mt 6, 25-34.

„Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” Mt 10,31

Mocno w ostatnim czasie doświadczam tej prawdy, że Bóg jest moim Ojcem, Tatą, który troszczy się o mnie i darzy czułą miłością. Czuję, że jestem dla Niego ważna, że mogę w każdej chwili do Niego przyjść i On mnie wysłuchuje. Ta świadomość jest jak balsam, który leczy moje dawne rany i wyzwala z lęku i agresji, której tyle we mnie było.

Sama nie wiem, jak to się stało, że ta prawda do mnie dotarła. Wcześniej wiele było we mnie podejrzliwości wobec Boga, a doświadczenie różnych krzywd i cierpień pracowało we mnie pretensjami, żalami i pytaniami: „Gdzie byłeś, Boże: gdy cierpiałam? Dlaczego pozwoliłeś na to?”. Nie wiem, jak to się stało, ale te pretensje zniknęły. Wiem tylko, że nie jest to chwilowa, uczuciowa łaska, ale odkrycie, że Bóg jest Ojcem. Moim Ojcem. I nic mi nie grozi.

Nie znaczy to, że nigdy nie będę cierpiała, ale, że Bóg będzie ze mną. „Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się i nie strawi cię płomień. Albowiem Ja jestem Pan, twój Bóg” (Iz 43,2-3).

Kiedy cierpimy, niszczy nas nie samo cierpienie, ale poczucie, że jesteśmy w nim sami, że nikt się o nas nie troszczy, nie pomaga, że nikomu nie zależy na tym, co przeżywamy. Rodzi się w nas poczucie izolacji. Wydaje się nam wtedy, że nawet Bóg nas opuścił i, że jest obojętny na nasz los. Ale tak nie jest. To my w bólu zamykamy oczy. Dosłownie i w przenośni. Zamykamy się, bo boimy się cierpienia i tak chcemy się przed nim chronić. Ale wtedy zamykamy się także na pomoc i współczucie. Także na pomoc Tego, który naprawdę może uleczyć nasze rany.

Jezus nas prosi dziś o jedno: Otwórz oczy i popatrz. „Przypatrzcie się ptakom w powietrzu (…) i liliom w polu” (Mt 6, 26.28). Zobacz, Ojciec dba o nie. Ciebie też nie zostawił. Jesteś ważniejszy od wielu wróbli. On wie, czego ci potrzeba. Wie o Twoich cierpieniach i trudnościach. Pozwól Mu się o Ciebie zatroszczyć. Pozwól Mu być Ojcem dla Ciebie. Nawet, jeśli doświadczyłeś wielu cierpień, a nawet właśnie dlatego, nie zostawaj zamknięty w kręgu tego cierpienia. Otwórz oczy i popatrz wokoło siebie. Otwórz usta i wołaj do Boga. Nawet, jeśli miałaby być to modlitwa żalu i bolesnych pytań o to, gdzie był Bóg, gdy cierpiałeś. Jeśli choć trochę uchylisz drzwi serca, dobry Ojciec przez tę szparę zacznie wlewać balsam leczący twe rany. Tylko nie zamykaj.
s. Bogna

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wielkie dzięki Siostro za to dzielenie..
Ja bardzo tęsknię za Bogiem.. wiem, że On jest.. kocha.. to wiem.. rozumem.. modlę się o doświadczenie serca.. choć może nie o to chodzi, aby czuć i doświadczać Jego miłości, czułości, opieki.. mam poczucie strasznej pustki, osamotnienia, bezsilności... jakby Bóg nie pozwalał mi się dotknąć.. to trwa już długo.. On mnie łamie, kruszy, otwiera oczy.. leczy.. rozwala.. ale wierzę, że to doświadczenie jest po coś.. Jakby Bóg przygotowywał sobie we mnie miejsce.. i wierzę, że przyjdzie i odpocznie w moim sercu i przywróci mi radość zbawienia (Ps 51) .. o to się modlę! w moim doświadczeniu trudu, poczuciu totalnej porażki, bezsilności, osamotnienia Ty Boże, Jedyny Panie i Zbawco! Bądź uwielbiony! Amen.

Anonimowy pisze...

Myślę, że tylko wówczas damy się prowadzić Miłości, jeśli doświadczymy , że Bóg jest Miłością.Chciałabym kiedyś doświadczyć tak wielkiej tęsknoty za Bogiem, by wszystko inne stało się nieważne.

Anonimowy pisze...

A jeśli wołamy do Boga...
A odpowiada nam milczenie...?

Anonimowy pisze...

^to wtedy jest to chyba znak, że trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte i po prostu czekać cierpliwie.
Milczenie może zawierać odpowiedź lub po prostu nią być, bo być może odpowiedź już jest w twoim sercu i potrzeba tylko czasu, żeby się do niej dokopać.