25 września 2011

Dobra Nowina

Kochani, wracamy po przerwie wakacyjnej z nowymi siłami i zapałam.
Dziś teskt o przebaczeniu.
ekipa SWS


„Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał:
"Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko
mnie? Czy aż siedem razy?"
Jezus mu odrzekł: "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż
siedemdziesiąt siedem razy”
Mt 18, 21

Zawsze i wszystko przebaczyć. Nauka Jezusa jest jednoznaczna i nie pozostawia wątpliwości. Bóg jest pierwszy w przebaczaniu. Gdy Jezus ukazuje miłosierdzie Ojca, to mówi o darowaniu całej i każdej winy. Nie zastrzega ani ilości naszych przewinień, ani rozmiarów zła. Nie tworzy katalogu „to zostanie wybaczone a to nie”. Otrzymujemy łaskę przebaczenia jako dar Bożej miłości. On jest mi gotów przebaczyć wszystko. Czyż nie jest to Dobra Nowina?!

Druga Dobra Nowina brzmi: ja też mogę uczestniczyć w darze przekazywania przebaczenia na wzór samego Boga. To jest piękny, chociaż dla nas często bardzo trudny, i nie chcę tego pomniejszać ani bagatelizować, rys podobieństwa do samego Stwórcy. Możemy komuś powiedzieć: „wybaczam, daruję Ci”.

Boże dziękuje Ci, że darujesz mi moje winy.
Proszę wzmocnij moja wolę. Daj odwagę memu sercu,
by było zdolne do przebaczania. Amen

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Przebaczenie jest bardzo trudne i sami nie damy sobie rady. Pomocą, zawsze, jest dla nas Maryja. Kiedyś przez cały miesiąc odmawiałam różaniec, jedną część, w intencji osoby, która mnie niesłusznie oskarżyła. Sprawa wynikła po jej śmierci. Było to bardzo trudne, nie mogłam sobie z tym poradzić. Podejmowane próby wyjaśnienia jeszcze pogorszyły sytuację. Wierzyli innym, nie mnie. Po dwóch miesiącach wieczorem, będąc sama w domu poczułam zapach. Był to zapach tej osoby. Taki mi się utrwalił w pamięci. Myślę, że przyszła mi podziękować, bo jeśli osobom, które nie żyją, nie przebaczymy oni cierpią też po śmierci.

Monika pisze...

Czasami chcemy przebaczyć , ale nasze emocje "mówią" coś innego - nie potrafimy od nich się uwolnić. Czy możliwe jest przebaczenie, jeśli ciągle czujemy się zranieni; odczuwamy ból, gniew, niechęć ...

Anonimowy pisze...

Moniko
W takiej sytuacji ja też kiedyś byłam. Spowiednik powiedział bym adorowała Jezusa dwa razy w tygodniu po pół godziny. Nie musiał być wystawiony w Najświętszym Sakramencie, mógł być ukryty w Tabernakulum. Jezus jest Więźniem Miłości. Czeka na każdego z nas. Jest Lekarzem. Uleczy nas z każdej dolegliwości. Trzeba tylko uwierzyć. Uczestniczyłam codziennie w Eucharystii przyjmowałam Komunię. Odmawiałam też nowennę do Ducha Świętego. Jezus powiedział do Anny Argasińskiej, że jak na modlitwie o coś Go prosimy to trzeba wierzyć, że On jest w stanie nam to dać. Książka Anny jest w internecie do czytania. Polecam.
Szczęść Boże. Nika

Monika pisze...

Niko - bardzo dziękuję za te słowa. Bardzo mi pomogłaś. Szczęść Boże - Monika

Anonimowy pisze...

Moniko
U mnie w parafii jest piękny, duży obraz Matki Bożej. Ona jest moją Mamą. Czasami jakbym widziała, że się do mnie uśmiecha. Jest taka ciepła, choć bardzo smutna. Czuję się kochana. Lubię czytać książkę "Mistyczne Miasto Boże". Pięknie opisane jest życie Matki Bożej. Kieruje do nas swe pouczenia. Ja proszę Matkę Bożą by mi pomogła, bym stawała się coraz bardziej do Niej podobna.
Bł. Papież Jan Paweł II powiedział, że każdy może być święty, więc Ty, ja, też.
Nika