09 grudnia 2009

Przynieść owoc obfity...

Rok liturgiczny rozpoczyna się Adwentem – Oczekiwaniem na przyjście Pana. W tym czasie Bóg wzywa nas do czujności, byśmy nie przegapili chwili, gdy On będzie przechodził obok naszego życia (oczywiście paruzji nie będzie się dało nie zauważyć, jednak Bóg już teraz przychodzi ze swoją łaską). To czuwanie i oczekiwanie na łaskę jest w naszym życiu pierwsze, tak jak Adwent jest pierwszy w roku liturgicznym. Od tego wszystko się zaczyna.

„Beze Mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5) mówi Jezus. Musimy na Niego poczekać. To On jest budowniczym Królestwa Bożego, a my możemy być co najwyżej Jego pomocnikami. Więcej. Nawet pomocnikami nie możemy być z własnej inicjatywy, jeśli On nas nie wezwie. „Nie wyście Mnie wybrali” (J 15,16) – mówi Jezus. Musimy najpierw nasłuchiwać do czego On nas wzywa. A potem wypełnić wszystko cokolwiek nam powie. Takie jest nasze zadanie i taka nasza misja.

A czasem wszystko staje na głowie. Zaczynamy od realizacji własnych planów, od budowania Królestwa Bożego według własnych projektów. Realizujemy jakieś akcje, głosimy, organizujemy, ale czy spytaliśmy Jezusa, czy On sobie tego życzy? Radykalny wizerunek takiego „budowania Królestwa Bożego” pokazał F. Dostojewski w postaci Inkwizytora z „Braci Karamazow”. Gdy Jezus przyszedł i stanął przed nim, powiedział Mu: „Po cóżeś przyszedł nam przeszkadzać?”.

Warto przemyśleć, czy to co robimy jest Wolą Boga. Czy gramy według Jego partytury? Bo rzecz nie w tym, żeby się wiele namęczyć, tylko w tym żeby zrobić to, co trzeba.


„Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście owoc obfity przynieśli” J 15,16



6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dużo się mówi w Kościele o oczekiwaniu na Pana, o tym, że trzeba rozeznać Jego wolę, że trzeba podążać Jego śladami... ale co się dzieje, jeśli nasze rozeznanie jest tylko subiektywnym wyborem?Przecież każdy ma przeświadczenie, że "to jest właśnie to". Skąd wiedzieć, że wkroczyło się na błędną ścieżkę? Skąd wiedzieć w którym momencie skręcić i wybrać tą Boską?Generalnie każdy wybór można by podsumować krótkim acz treściwym "wola Boża" ale czy na pewno to jest Jego wolą? wiem, trzeba wierzyć i ufać, że nas prowadzi ale...przecież to takie trudne bezgranicznie zaufać bo w momencie kolejnej porażki kogo będziemy obwiniać?Boga, że wybrał dla nas taki scenariusz czy tylko i wyłącznie siebie, że znowu się pomyliliśmy? Mnóstwo mam wątpliwości które wynikają z pewnych doświadczeń...

Titanik pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Titanik pisze...

Do Anonimowego

http://slowowsieci.blogspot.com/2009/09/nie-wyczerpaa-sie-litosc-pana.html

Jutro spróbuję odpisać na pytanie.

Anonimowy pisze...

No właśnie, jak rozpoznać wolę Boga...?

Titanik pisze...

Sądzę, że należy się kierować zasadą większego dobra i zawsze starać się przewidywać możliwe skutki konkretnej decyzji, do tego dochodzi rozeznawanie, pomoc przyjaciół czy kierownika duchowego. I zawsze Go pytać. I ufać - nawet gdy popełnimy błąd, to On wie, że szukaliśmy Jego woli, że nie zostawiliśmy Go na uboczu więc i On nas nie zostawi.

Anonimowy pisze...

Doświadczyłam bardzo mocno prawdy, że jeśli Boga nie ma w naszym życiu ... wszystko się rozpada, nawet jeśli bardzo się staramy, wkładamy w coś wiele wysiłku... Pozdrawiam już tak trochę świątecznie.