25 maja 2009

Słowo z modlitwy

Dziś dzielimy się słowem, które zrodziło się na naszej modlitwie:

„Pocieszyciel, Duch święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem. Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka” J 14, 26-27



Ja jestem Bogiem żywym, mój Duch przenika wszystko.
Moje Słowo prowadzi wszechświat, kształtuje go i uświęca. Jestem źródłem wszystkiego.
Jestem Początkiem, jestem Końcem.
Ode Mnie odchodzisz, do Mnie powracasz.
Jestem miłością, która nigdy nie ustaje.
Czuwam nad tobą.
Moja ręka prowadzi gwiazdy, Moja ręka prowadzi ciebie.
Jestem zawsze obecny.
Ja, Bóg wszechświata chcę zamieszkać z Tobą.
Chcę być obecny we wszystkim, co jest ci drogie
i bliskie.
Otwórz się na plan, który mam dla ciebie.
Poznasz prawdę, poznasz Mnie.
Znajdziesz szczęście.
Ja jestem.
Ja wiem czego potrzebujesz.

18 maja 2009

Grzech to śmierć

„Oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia” (Rz 6, 13)

Myślę, że każdy z nas, czytających i przygotowujących „słowo w sieci”, dokonał już wyboru pomiędzy drogą grzechu, a drogą posłuszeństwa Bogu, pomiędzy śmiercią, a życiem. Wybraliśmy życie! Bo „zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne” (Rz 6, 23). Każdy z nas pragnie żyć i to żyć wiecznie. To pragnienie ma swoje spełnienie w Jezusie Chrystusie, który jest „drogą, prawdą i życiem” (J…).

Skoro pragniemy życia, to dlaczego czasem sięgamy po grzech? W grzechu nie ma nic poza nieszczęściem, zniszczeniem i zagładą. Więc dlaczego sięgamy po grzech? Dlatego, że dajemy się zwieść złemu duchowi, który jest ojcem kłamstwa. Przez kłamstwo próbuje on zaślepić nasz duchowy wzrok, byśmy nie umieli zobaczyć jak obrzydliwy i niszczący jest grzech. On jest mistrzem marketingu i reklamy. Potrafi tak przedstawić grzech w pokusie, że zamiast wstrętu rodzi się w nas ciekawość i pożądliwość.

Dlatego, trzeba nam mocno uchwycić się Bożego Słowa i zaufać mu. Jeśli Bóg coś nakazuje lub czegoś zabrania, to nie dlatego, że ma takie widzimisie, ale dlatego, że chce nas chronić. W grzechu nie ma naprawdę nic wartościowego, dobrego, korzystnego. To śmierć i rozpacz ładnie opakowane w kolorowy papierek. „Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele” (Rz 6, 12), „bo umarliśmy dla grzechu, żyjemy zaś dla Boga” (Rz 6, 11). Jeśli zaś damy się czasem zwieść złemu, przyjdźmy z tym ufnie do Miłosiernego Boga, by obmył nas i uleczył. Nasza spowiedź jest ciągłym potwierdzaniem tego podstawowego wyboru życia: wybieramy życie! „Po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieramy uświęcenie” (Rz 6, 22).

Panie Jezu, staję przed Tobą, 
by na nowo powiedzieć Ci,
że wybieram Ciebie, bo w Tobie jest życie.
Wyrzekam się wszelkiego grzechu, bo chcę żyć!
Daj mi światłe oczy serca,
bym zawsze umiał rozpoznać, 
jaka jest Twoja wola, co jest dobre.
Wyznaję ze skruchą, że często 
daję się zwieść grzechowi.
Dlatego proszę cię, byś mnie leczył i chronił.
Ty jesteś dobrym Pasterzem.
Ufam, Tobie.

11 maja 2009

Sakrament światła

Dziś kolejny tekst o sakramencie pojednania autorstwa Daniela Ange'a

„Aby stawać się coraz młodszym, regularnie zanurzaj się w otwartym Sercu Jezusa - niewyczerpanej fontannie miłosierdzia. To dokonuje się w sakramencie światła, którym jest spowiedź – pojednanie.

Przez kapłana - on sam biedny grzesznik, jako pierwszy potrzebujący przebaczenia – Jezus osobiście przyprowadza Cię z powrotem do swojego Ojca. To do Niego mówisz, Jego słuchasz, On Cię oczyszcza, odnawia jak kobietę z Samarii, którą spotkał przy studni (J, 4).

Jest to jak operacja chirurgii plastycznej - promienie Ducha Świętego płynące z Jezusowego spojrzenia łagodnie skierowanego na Ciebie, jak promienie laserowe, przywracają obliczu Twojej duszy piękno dziecka Bożego.

Grzech marszczy to oblicze, a przebaczenie Jezusa odnawia Twoja młodość (Ps 103, 3-5). Spowiedź jest chwilą intymności z Panem, jak przy spotkaniu Marii Magdaleny w poranek Zmartwychwstania w ogrodzie. Jezus woła Cię po imieniu, tak jak tylko On umie to czynić. Spowiedź za każdym razem jest świętem. Sprawiasz niewysłowiona radość swojemu Ojcu Niebieskiemu, przytulając się do Jego Serca (Łk 15, 11- 25). Wypełniasz dom - Kościół świąteczną muzyką, sprawiasz, że aniołowie tańczą z radości. Oni są zazdrośni, że nie mogą otrzymać takiej łaski: łagodnej łaski przebaczenia.”



Daniel Ange „Wstań! List do młodych w Polsce ”

02 maja 2009

Uzdrowienie Tomasza

Kiedy Jezus ukazał się po swoim zmartywchwastaniu Apostołom, powiedział im: "Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone" (J 20,23). Zatem trwając w radości wielkanocnej, kontynuujemy temat spowiedzi. ekipa SWS

„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”(J 21,29)

Spotkanie Zmartwychwstałego Jezusa z Tomaszem w Wieczerniku odsłania przed nami tajemnicę uzdrowienia ludzkiego serca. Jezus nie zraża się niewiarą Tomasza, wręcz przeciwnie, wychodzi mu naprzeciw. Nie zostawia go w jego zagubieniu i wątpliwościach. Pozwala mu dotknąć swoich ran. Zamiast go karcić, zaprasza go do jeszcze bliższej relacji, bardziej intymnej, czego symbolem jest właśnie dotyk.

Pokazując nam swoje rany zadane Mu przez tych, których kochał, Jezus chce ośmielić nas w naszym przychodzeniu do Niego z naszymi ranami, by On mógł nas z nich uzdrowić. Pokazuje nam swoją słabość, by dać nam do zrozumienia, że w niczym nam nie zagraża. Pokazuje, że jest poraniony jak my, że tak samo cierpiał i rozumie czym jest samotność i odrzucenia.

Jednak naszym naturalnym odruchem jest chęć ukrycia rany, schowania jej z lęku, że dotyk może spowodować większy ból. Jezus to rozumie. Dlatego zamiast dotykać naszych ran, uzdrawia nas pozwalając nam dotknąć się Jego własnych. Tak uzdrowił Tomasza z rany niewiary i lęku. Jednak tym, co uzdrowiło Tomasz jest nie tyle sam fakt dotknięcia się ran Jezusa, ale miłość, jaką Pan okazał mu w tym geście… w tym Tomasz rozpoznał swojego Pana i Boga, który jest miłością. Boga rozpoznajemy sercem, kiedy okazuje nam miłość.

Momentem, w którym możemy tego doświadczyć jest sakrament pojednania. To chwila, w której możemy przynieść do Jezusa nasze rany zadane nam przez grzech i wyznać, że On mam moc nas uzdrowić. Możemy dotknąć się rany w Jego sercu, by uzdrowił nas swoją miłością. Zanurzamy nasz grzech, naszą śmierć w jego śmierci, by on w niej Zmartwychwstał.

To wszystko jednak dokonuje się właśnie w prostocie konfesjonału, często niewygodnego, w znaku krzyża i formule rozgrzeszenia wypowiadanej przez obcego człowieka. I może czasem rodzą się wątpliwości, czy to wszystko ma sens i czy Jezus rzeczywiście wtedy w nas Zmartwychwstaje. I trudno się temu dziwić, skoro apostołowie wątpili, widząc Go na własne oczy. Jednak to, w co WIERZYMY i co WYSŁAWIAMY, to nie kratki konfesjonału i człowiek za nimi, ale dobroć Boga i Jego Miłosierdzie, które trwają na wieki!